Akty i konie

Akty i konie

Opublikowano: piątek 23 czerwca 2017

      Zaczęło się od pomysłu, który na początku wydawał się bardzo trudny do zrealizowania. I rzeczywiście nie obyło się bez przeszkód, ale ostatecznie udało się – sesja aktu z końmi doszła do skutku. Mało tego – nikt nie zginął ani nie został ranny!

      Była to jedna z sesji, które planowałem z dużym wyprzedzeniem. Najpierw musiałem znaleźć odpowiednią lokalizację. Odwiedziłem w tym celu kilkanaście stadnin na całym Śląsku, jednak żadna z nich nie była odpowiednia, najczęściej ze względu na otoczenie, które nie było dobrym plenerem zdjęciowym. Tutaj z pomocą przyszła Maja.  Jest ona niezastąpionym źródłem wszelkich kontaktów i także w tym przypadku znalazła lokalizację idealną – stajnię w Łupkach. Następnie musiałem zebrać całą ekipę i ustalić dogodny dla wszystkich termin.  Pozostało nam tylko się modlić, aby nie przeszkodziła nam pogoda.

      Ogólną wizję sesji miałem w głowie od początku. Wiedziałem, że chcę pokazać naturalne piękno kobiecego ciała i jego delikatność oraz zestawić je z zupełnie innym rodzajem piękna – w postaci silnej majestatycznej sylwetki konia. Kilka dni przed sesją zacząłem się zastanawiać nad konkretnymi ujęciami. Zrobiłem sobie (jak zwykle przed większymi sesjami) coś co nazywam trochę na wyrost „story board”, a co zazwyczaj jest obiektem żartów i śmiechów. To dlatego, że robię go w formie rysunków, a niestety talent plastyczny nie jest moją mocną stroną. Dodatkowo rysunki opatrzone są szeregiem strzałek i komentarzy, które opisują na przykład elementy stylizacji, pozycję modelki, sposób ustawienia światła i ogólny klimat zdjęcia . Muszę przyznać, że ten scenariusz był rzeczywiście wyjątkowo zabawny, a to dlatego, że bardzo trudno jest narysować konia, nie mówiąc już o modelce na koniu.

      Sesja odbywała się kilkadziesiąt kilometrów od studia, dlatego musiałem dobrze przemyśleć co zabrać ze sobą na zdjęcia. Po spakowaniu całego potrzebnego sprzętu samochód był prawie pełen. Z ekipą spotkaliśmy się w salonie fryzjerskim „Trendy” w Chorzowie, gdzie od kilku godzin trwały już przygotowania. Tomek zajmował się włosami Agnieszki, a Maja robiła bazę pod makijaż. Po kilku chwilach udało się wszystkich zebrać i dwoma samochodami wyruszyliśmy do Łupek.

      Na miejscu spotkaliśmy się z bardzo miłym przyjęciem. Właściciele stadniny okazali się  przemiłymi i bardzo pomocnymi ludźmi. Również sama stadnina zrobiła na nas bardzo pozytywne wrażenie, konie były przepiękne i bardzo zadbane. Ja zabrałem się za przygotowywanie planu zdjęciowego, a w tym czasie reszta ekipy przygotowywała modelkę do sesji. Warunki były nadzwyczajne. Zgodnie stwierdziliśmy, że nikt z nas nie widział jeszcze salonu piękności urządzonego w stajni.

      Następnie musieliśmy dokonać wyboru odpowiedniego konia. Chcieliśmy żeby był duży i silny, ale żeby nie stanowił zagrożenia dla Agi.

      Ustawiając oświetlenie zdecydowałem się na użycie reflektora dającego ostre światło, jako głównej lampy, i softboksa jako wypełnienia. Pierwszy problem stanowiło zasilanie – niestety na wybiegu dla koni nikt nie zamontował gniazdek. Nie mieliśmy agregatu prądotwórczego, więc  pozostały nam długie przedłużacze. Drugim problemem był silny wiatr. Każda z lamp była mocno dociążona, lecz mimo to wiatr nie dawał za wygraną. Z jednej strony super, bo pojawił się we włosach modelki, ale z drugiej, każda para rąk była potrzebna, żeby asekurować lampy.

      Światło zastane było tak zbalansowane z fleszami, żeby niebo było bardzo ciemne i sprawiało wrażenie burzowego, co miało na celu (w połączeniu z ekspresją modelki) nadanie zdjęciom dynamiki.

      Zgodnie ze starą zasadą, że robienie zdjęć dzieciom i zwierzętom jest najtrudniejsze, praca z koniem okazała się dużym wyzwaniem. Przede wszystkim konie to bardzo płochliwe zwierzęta i każda fruwająca na wietrze szmatka mogła spowodować ucieczkę modela z planu zdjęciowego, co trochę ograniczało nas w kwestii stylizacji. Druga sprawa to stopy modelki, która pozowała bez butów. Pan Leszek, który cały czas asekurował konia, uświadomił nam, że jeżeli koń nadepnie na drobną stopę Agi to połamie jej kości śródstopia. Jej mina w tym momencie była nieciekawa, ale na szczęście nie uciekła w popłochu.

      Ustawienie konia w zaplanowanej w „scenariuszu” pozycji nie było łatwe. Również umieszczenie nagiej modelki na nieosiodłanym koniu okazało się nie lada wyzwaniem. Na szczęście po kilku nieudanych próbach i chwilach grozy wszystko zaczęło iść zgodnie z planem. Musieliśmy się spieszyć z powodu zachodzącego słońca. Później skorzystaliśmy z gościnności gospodarzy i wykonaliśmy jeszcze kilka ujęć w wypełnionej po brzegi słomą stodole.

      Przy tego typu projektach najważniejsza jest zgrana ekipa i dobre planowanie, gdyż wystarczy jeden niedograny szczegół, aby położyć całą sesję.

W sesji udział wzięli:

Zdjęcia: Patryk Pohl

Modelka: Agnieszka Zawada

Wizaż: Maja Ogiegło

Stylizacja: Alicja Janiak

Włosy: Tomasz Styczeń

Specjalne podziękowania  dla Agi i Leszka ze stajni w Łupkach.


< POWRÓT

>